DIY: Przechowywanie wsuwek

Bardzo często spinam włosy wsuwkami. Odkąd to robię pojawił się problem przechowywania ich. Wiadomo, można je przecież rzucić na pralkę, z czego ja w ogóle robię problem?! Lubię mieć szybki i łatwy dostęp do rzeczy, zwłaszcza, jeśli chodzi o coś, co potrzebne jest mi rano (zawsze liczę na to, że tym razem autobus nie będzie jechał pół minuty wcześniej : D). Wypróbowałam już wiele sposobów na wsuwki. Miałam je już "wpięte" w kartonik, rzucone luzem, włożone do sporego pojemnika. I każde miało swoje wady. Zależało mi na tym, żeby można było je szybko wziąć i szybko odłożyć, bo nie lubię się cackać nie-wiadomo-ile z czymś, co można zrobić w krótszym czasie. "Kartonik" vel kartkę papieru odrzuciłam, bo strasznie źle wpinało się do niego spinki (zajmowało to dużo CZASU... czas, czas, czas). Rzucone luzem to wiadomo... a właściwie nie wiadomo gdzie są. Pojemnik zawsze gdzieś znikał pod stertą grzebieni, szczotek, gumek, frotek, innych spinek, opasek, no wiecie...
Historia kieliszka zaczęła się niewinnie. Jeszcze nie wiedział jaki kiedyś spotka go los, gdy trafił w moje ręce jako jeden z prezentów urodzinowych. Pić bynajmniej z niego nie zamierzałam, bo i co, więc stał sobie grzecznie w szafce ponad rok (u mnie wszystko musi "odleżeć" swoje : D). Ja w tym czasie miotałam się i wkurzałam na te głupie wsuwki. Co miałam z nimi zrobić? Jak to ugryźć? Skąd wziąć pomysł? Na szczęście pewnego dnia, przeglądając inspiracje w internecie natknęłam się na takie zdjęcie {klik}. Chciałam sprawdzić, czy to rzeczywiście działa, więc wzięłam z szafki jakiś balon i próbowałam ze szklanką. (Nie)stety ta była za duża, więc wzięłam właśnie nasz kieliszek, który leżał obok. Jego ordynarny napis do tej pory mnie odstraszał, ale myślałam, że gdy zakryję go balonem to nie będzie widać. Niestety, mimo że eksperyment się powiódł to jednak nie usatysfakcjonował mnie w 100%. Napis dalej prześwitywał. Wzięłam więc pisak i namalowałam jakieś wzorki. Nie mam żadnego zdjęcia, a szkoda, bo wyglądało to bardzo pociesznie : d. Zastanawiałam się, co włożyć do tego mini-wazonu i jakoś tak postawiłam go w łazience. Niedaleko wsuwek. Opuszczonych i rozrzuconych po pralce. Wtem mnie olśniło! Włożyłam wsuwki do kieliszka (genialne haha : D). Myślałam, że kryzys zażegnany, bo "wazonik" stał zawsze na wierzchu i był pod ręką. Łatwo można było z niego wsuwki wyciągnąć, wkładało się je też stosunkowo szybko. Problem pojawił się, gdy balon zaczął się niszczyć, bo co chwilę albo ja, albo Mama, zaczepiałyśmy o niego paznokciami lub spinkami.
Pewnego dnia wpadłam w szał klejenia pistoletem z klejem na gorąco. Naprawiłam wszystkie rozwalone plastikowe ozdoby, zrobiłam nawet pierścionek {tutaj stylizacja z nim}, ale i tego było mi mało. Wiedziona jakimś impulsem poszłam do łazienki po kieliszek i... tak oto powstało to coś na zdjęciach.

Czy tylko ja tak mam, że "wena" dopada mnie wieczorami i w nocy, kiedy światło do zdjęć jest beznadziejne? Wybaczcie kiepską jakość, robiłam co mogłam, a że niewiele mogłam, więc jest jak jest...

Czego będziemy potrzebować?

♥ Kieliszka/szklanki/pojemnika, najlepiej ze szkła (nie wiem jak zachowuje się gorący klej w kontakcie z plastikiem);
♥ Pistoletu z klejem na gorąco i wkładu do niego;
♥ Ozdób (moje typowo pasmanteryjne, ale równie dobrze może to być jakaś wstążka/tasiemka/łańcuszek/cokolwiek, wszystko zależy od wyobraźni).


Kroki

1. Myjemy i suszymy (!) "naczynie".
2. Przygotowujemy odpowiednią długość ozdoby (lub jeśli mamy jakieś koraliki/kryształki to odpowiednią ich ilość).
3. Klejem na gorąco mocujemy ozdobę/ozdoby. Ja moje kleiłam co drugi kwiatek i w sumie musiałam mieć dwie "warstwy" dekoracji, żeby zakryć ten okropny napis.
4. Wkładamy wsuwki i cieszymy z się wygodą i naszym dziełem! : D








Komentarze

  1. prosty i dobry pomysł. Ja moje włosy zawsze uwalniam i rozkoszuję się artystycznym nieładem na mej główce ;D
    http://kitten-fashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie wsuwki leżą wszędzie, ale i tak codziennie mam problem ze znalezieniem odpowiedniej ilości, by spiąć włosy. W ogóle ostatnio sam szajs mi sie trafia, bo farba schodzi już po dwóch dniach uzywania..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na bałagan z wsuwkami wskazówkę masz wyżej. : )

      Odnośnie szajsu to u mnie to samo. Ciężko dostać dobre i trwałe wsuwki, które nie szarpią włosów.

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  3. Ja wsuwek nie używam, ale zawsze mam problem z porozrzucanymi kosmetykami - cieniami, tuszami, podkładami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kolejna rzecz, z którą walczę i jak na razie nie znalazłam jeszcze rozwiązania : ( ale gdy tylko coś wymyślę na pewno napiszę na blogu! : )

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz!

Popularne posty z tego bloga

6 etykiet na letnie przetwory